👉 Tyle osób mnie zbombiło zapytaniami po moim ostatnim poście o Taktycznym Stole Westerplatte, o różne wały jagiellońskie i dziwne sprawy w MIIWŚ, że wrzucam to kolejną małą opowiastkę, która powinna dać do myślenia. O niej niżej. Ale swoją drogą to nie trzeba mnie wypytywać, wystarczy samemu nieco przejrzeć net. I łączyć fakty oraz nazwiska. M.in. już wspomniany przeze mnie wcześniej pomysł Nawrockiego budowy apartamentów na wynajem na Westerplatte. Albo historia „noszy z Westerplatte”, których powojenny rodowód zaczyna się w Szpitalu Psychiatrycznym w Gdańsku, następnie w piwnicy rekonstruktora w Nowym Porcie skąd zostały skradzione, a ostatecznie kończy się na sprzedaży ich do MIIWŚ coś za około 30 tysięcy złotych (można złożyć zapytanie publiczne do muzeum i dowiedzieć się o dokładną sumę). Oraz półgodzinnym chyba filmie – produkcji MIIWŚ – o tym, jaki to cenny nabytek „z przedwojennymi stemplami” trafił do zbiorów muzeum ze „śladami krwi rannego Obrońcy”. BTW przy moim zapytaniu o dokładną historię tych noszy i dowody na ich pochodzenie z Westerplatte, zostałem na kierowniczym zebraniu zrugany przez Berendta, obecnego dyrektora MIIWŚ, że „już lepsi specjaliści ode mnie potwierdzili autentyczność”. Czy coś w tym stylu. Cytując za Wielkim Szu: jeśli tak, to tak. Było to bodaj w 2019, tuż przed końcem mojej „kariery” w MIIWŚ.
👉 Nawrocki i Berendt to tacy ludzie znikąd, bez specjalnego naukowego dorobku w historii II w.ś., podobnie jak wielu pracujących, nomen omen, w MIIWŚ. Niejaki Sellin dostał w 2016 od Glińskiego zadanie znalezienia ludzi na stołki dyrektorskie w MIIWŚ, na których opróżnienie szykował się Gliński. Sellin wsadził więc tam Berenta, swojego kumpla ze studiów czy skądś tam, a ten zaproponował dodatkowo swojego byłego studenta, Nawrockiego. Przy czym ten ostatni został wystawiony jako dyrektor na przyjmowanie ciosów po aferze związanej z usunięciem pierwszych dyrektorów MIIWŚ. Cała ta historia oraz setki innych większych i mniejszych dziwnych historyjek (np. o tym, że producent filmu „Obrońcy Westerplatte” – znacie go z telewizji – o odkryciu przeze mnie i moich archeologów szczątków Westerplatczyków otrzymał delikatną sugestię, abym się w tym filmie nie znalazł; albo podobna historia o tym, że redakcje trójmiejskich mediów otrzymały podobne życzenie, aby przestać się ze mną kontaktować w sprawach Westerplatte; od kogo takie polecenia służbowe możecie się domyślić ☝) są do opowiedzenia szczegółowo w niejednym rozdziale książki o moich dwudziestu kilku latach pracy dla i na Westerplatte. Lub wywiadzie-rzece 😁 Pisałem o tym w poprzednim poście. Tu nie jest to głównym wątkiem opowiastki, ale krótkie wyjaśnienie kto zacz było konieczne.
👉Nawrocki, współczesny Nikodem Dyzma, taki osiedlowy cwaniaczek, który poczuł wiatr w żagle i z państwowej instytucji zrobił sobie biuro podróży z odskocznią do dalszej kariery. Jego rozbuchane ego (i nie tylko), które z trudem dałoby się wepchnąć na pakę Żuka, wyniosło go aż na stanowisko prezesa IPN. Pewnie szczyt marzeń chyba doprowadziłby go na stołek Prezydenta RP, ale jakoś tak się złożyło, że jego pryncypałowie w Warszawie stracili właśnie władzę. No i marzenia szlag trafił.
Nawrocki ściągnął do MIIWŚ, a potem do IPN swoich różnych znajomków z klasy czy poprzedniego zakładu pracy. Jednym z takich koleżków śniegowych jest Dąbrowski, prawnik, specjalista bodaj od rozwodów czy czegoś równie ważnego dla instytucji kultury. Nawrocki zatrudnił go w MIIWŚ na stanowisku radcy prawnego, a następnie ściągnął do IPN. Podobnie jak wielu innych swoich podlizuchów kupionych stanowiskami, zagranicznymi wyjazdami (od Hawajów po Australię), wysokimi pensjami i niebotycznymi premiami (wszystko z państwowej kasy, czyli mojej i Waszej kieszeni).
👉 Tenże Dąbrowski stoi jednoosobowo na czele Fundacji Polscy Patrioci (do niedawna Fundacja Nasza Zaspa). Fundacja w 2023 roku podpisała z MKiDN i MIIWŚ umowę na, uwaga, opiekę nad Cmentarzem Wojska Polskiego na Westerplatte, dostając grant w wysokości, ponownie uwaga, 82 tysięcy złotych polskich. To niemała kwota dla fundacji bez jakiegokolwiek dorobku. Podkreślam – kasa za zamiatanie liści. Jakoś nie zastanowiło nikogo w MKiDN dlaczego przyznają worek pieniędzy na machanie miotłą na terenie MIIWŚ, które powinno dbać o Cmentarz na Westerplatte we własnym zakresie? Przecież to jest teren MIIWŚ, nadal sporny z miastem Gdańsk, ale jednak muzeum przejęło opiekę nad terenem półwyspu zgodnie ze specustawą napisaną na kolanie przez prawnika o którym wyżej. A samo sprzątanie liści to nie jest zadanie wymagające outsorcingu w postaci obsługi przez fundację prowadzoną przez bliskiego kumpla Nawrockiego.
Na marginesie. Jest rzeczą powszechnie wiadomą jak wygląda przyznawanie grantów w MKiDN i kto je zazwyczaj otrzymuje.
Więcej tutaj: https://wiadomosci.wp.pl/blisko-cwierc-miliarda-zlotych-na-programy-ministra-glinskiego-decyzja-zapadla-po-wyborach-6964156800305856a oraz https://www.gdansk.pl/wiadomosci/NIK-krytycznie-o-wydatkach-Muzeum-II-Wojny-Swiatowej-na-budowe-na-Westerplatte-Gdansk-raport-poslowie-Koalicja-Obywatelska-Pomaska-Adamowicz,a,248966
Inne historie chyba zostawię dla NIK, PIP, CBA, NBA, NASA, EWG, PKP czy kto tam jeszcze może będzie chciał prześwietlać szczegółowo ten przybytek.
👉 I jeszcze tak na koniec. Kiedyś tam, około 2007 roku jak byłem Pełnomocnikiem Wojewody ds. Rewitalizacji Westerplatte, razem z ówczesnym Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków zablokowaliśmy projekt budowy gigantycznego turbinowego ronda o średnicy 80 metrów. Rondo miało całkowicie zalać betonem i asfaltem miejsce, gdzie pod ziemią znajdowały się relikty stacji kolejowej Westerplatte, bramy, wiaty elektrogeneratora i „czerwonego muru” (dziś odsłonięte lub zrekonstruowane m.in. dzięki moim działaniom w latach 2006-2007). Projekt warty kilkadziesiąt milionów złotych. Pod nim nazwiska m.in. np. Adamowicza. Wówczas też pewna osoba na stanowisku życzliwie się do mnie zwróciła z prośbą pół-żartem pół-serio, abym już więcej w przyszłości nie blokował żadnych podobnych projektów na Westerplatte „bo mogą mi się śrubki w kołach na autostradzie odkręcić” ☝ Ja i WKZ dość szybko potem się pożegnaliśmy ze swoimi stanowiskami.
Tak więc uprzejmie oświadczam, że mój samochód jest w bardzo dobrym stanie technicznym, ma sprawne hamulce, koła są serwisowane w autoryzowanym warsztacie itd. Ja natomiast jestem w bardzo dobrej kondycji psychofizycznej, nie choruję i nie noszę się z zamiarem samobójstwa.